Skip to main content

Co z tym WhatsApp-em?

Polskojęzyczna wersja artykułu opublikowanego wcześniej po angielsku: WhatsApp Manifesto na temat niedawnych zmian w polityce prywatności i ochrony danych w aplikacji WhatsApp.

Kilka dni temu opublikowałem w serwisie LinkedIn wiadomość o nadchodzących zmianach w aplikacji WhatsApp. Już niedługo firma Facebook, właściciel WhatsAppa, zacznie w inwazyjny sposób analizować i udostępniać innym firmom nasze prywatne dane zgromadzone w tej aplikacji.

Zasugerowałem zatem, aby przenieść się do komunikatora Signal, gwarantującego pełną prywatność. Tego dnia na mojej liście kontaktów komunikatora Signal było pięć osób. Dziś jest ich już dwadzieścia pięć. Mam nadzieję, że ten trend się utrwali. Postanowiłem więc podzielić się poniższym manifestem z moimi przyjaciółmi, współpracownikami i znajomymi, aby zwrócić ich uwagę na ten ważny temat.

-

Wprowadzenie

W ostatnich latach byliśmy świadkami wielu niepokojących wydarzeń, związanych z firmami technologicznymi i ich traktowaniem naszych danych osobowych i prywatności w sieci. Wszyscy wiemy o roli, jaką sieci społecznościowe odegrały w skandalu Cambridge Analytica, który miał decydujący wpływ na dramatyczny wynik wyborów prezydenckich w USA w roku 2016. Słyszeliśmy też o fali dezinformacji podczas kampanii Brexit, którą również umożliwiły sieci społecznościowe, czerpiące ogromne zyski z kłamliwych reklam politycznych. Przez cztery lat byliśmy bombardowani stekiem kłamstw, oszczerstw i pomówień publikowanych przez wkrótce-byłego-prezydenta USA - bezkrytycznie publikowanych przez sieci społecznościowe pod pozorem wolności słowa. Widzieliśmy jak sieci społecznościowe przyczyniały się do radykalizacji atmosfery publicznej, prowadząc do nienawiści, przemocy i rozlewu krwi na ulicach. Naukowo opracowane algorytmy dzień po dniu prezentują treści rozmyślnie budzące w nas silne i często negatywne emocje. Wszystko to dla jak największej liczby kliknięć i coraz większych przychodów z reklam. Staliśmy się produktem, profitem, celem marketingowym, szeregiem cyfr w bilansie finansowym wielkich firm technologicznych.

Kiedy lata temu zarejestrowałem się w WhatsApp, była to wówczas niezależna firma z godnym podziwu szacunkiem dla prywatności. Wyrejestrowałem się z Facebooka w roku 2014, przewidując już wówczas, dokąd ta platforma zmierza. Kiedy Facebook przejął WhatsApp, zacząłem się martwić. Jako obywatel Unii Europejskiej cieszę się pewnymi prawami i ochroną prywatności. Obawiałem się jednak, że przepisy te będą stopniowo kwestionowane i obchodzone, zupełnie jak w opowieści o powolnym gotowaniu żaby. I rzeczywiście, od tej pory krok po kroku Facebook wprowadza zmiany prawne i techniczne skutkujące erozją naszej prywatności i stwarzające pole do kolejnych poważnych nadużyć.

Woda osiągnęła punkt wrzenia, żaba się gotuje

Kilka dni temu WhatsApp, obecnie należący do Facebooka, ogłosił kolejne zmiany w Warunkach Korzystania z Usługi i Polityce Prywatności. Zmiany te likwidują separację danych pomiędzy WhatsAppem i Facebookiem. Od tej pory nasze dane zgromadzone w aplikacji WhatsApp będą udostępniane Facebookowi. Separacja ta była wymagana przez władze europejskie jako warunek przejęcia WhatsApp przez Facebooka w roku 2014. Z dniem 8 lutego 2021 ta separacja przestaje istnieć.

Europejski Komisarz ds. Ochrony Danych Osobowych zadeklarował, że zajmie się tą sprawą. Jednak doświadczenie z poprzednimi przypadkami łamania europejskich zasad ochrony danych jasno pokazuje, że będzie to długotrwały, być może wieloletni proces. Ponadto użytkownicy WhatsAppa spoza Unii Europejskiej - szacunkowo ponad miliard osób - nie mogą liczyć nawet i na to.

Dlaczego jest to takie ważne?

Od 8 lutego 2021 nasze dane będą udostępniane Facebookowi do arbitralnie określanych przez Facebooka “celów biznesowych”. Dotyczy to numeru telefonu, adresu e-mail, kompletnej listy kontaktów WhatsApp, tego z kim rozmawiam, jak często, jak długo i kiedy korzystam z aplikacji, w jaki sposób używam aplikacji, w jakiej lokalizacji geograficznej itd. Wszystko to będzie wykorzystane przez Facebooka do zbudowania mojego “cyfrowego obrazu”, nawet jeśli nie jestem zarejestrowanym użytkownikiem Facebooka.

Do czego to służy?

Pomaga to firmie Facebook w uzyskaniu pełniejszego obrazu społeczeństwa - kto jest połączony z kim, jak i dlaczego. Pomaga tworzyć dokładne profile użytkowników, przydatne w ukierunkowanej reklamie biznesowej oraz politycznej. Dane te są używane do wpływania na nasze zachowanie nawet bez naszej wiedzy - kiedy używasz Facebooka, jego niejawne algorytmy same wybierają treści i reklamy, które widzisz, na podstawie wszystkich zebranych na Twój temat informacji. Algorytmy “wiedzą” czego się obawiasz, czego aktualnie poszukujesz, co Cię bawi lub martwi. Przedstawiają Ci treści, które mają wzmacniać i stymulować Twoje emocje i w pełni angażować Twoją uwagę - po to, abyś spędzał jak najwięcej czasu na platformie Facebook i jak najczęściej klikał w reklamy.

Jeśli nie zgodzisz się na tę aktualizację (choć prawdopodobnie już ją zaakceptowałeś, nie wiedząc nawet, na co się zgadzasz), nie będziesz już mógł korzystać z WhatsApp.

WhatsApp stawia nam ultimatum: udostępnij swoje prywatne dane Facebookowi i jego klientom lub przestań korzystać z aplikacji.

Jeśli zapytasz kogoś, dlaczego używa WhatsApp, powie ci - dlatego, że wszyscy inni to robią, bo to bez wątpienia bardzo wygodna aplikacja. Ale to błędne koło: wszyscy używają WhatsApp, ponieważ wszyscy go używają. Stwarza to problem: nikt nie skorzysta z dostępnych alternatyw, ponieważ przyjaciele czy rodzina też z nich nie korzystają.

Ignorujemy więc nadużycia i ekscesy Facebooka, zamykamy oczy na zalety dostępnych alternatywnych platform.

Dla Facebooka jest to idealna sytuacja. Facebook wie, że może robić z Twoimi danymi i konwersacjami niemal wszystko, co zechce, bo Ty dla wygody nadal będziesz korzystać z WhatsApp.

Co dalej

Faktem jest, że duża część moich kontaktów używa i nadal będzie używać WhatsApp. Co zatem robić?

Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest to: zachowaj WhatsApp i używaj go tam, gdzie jest to konieczne. Jednocześnie zacznij korzystać z alternatywy. Polecaj ją znajomym, członkom rodziny i innym kontaktom. I mów głośno o swoich troskach dotyczących ochrony naszych danych - tak jak ja robię to dzisiaj.

To nie jest jakaś marginalna sprawa. Wielkie koncerny technologiczne swoim dążeniem do nieograniczonego zysku, mniej lub bardziej świadomie niszczą nasze społeczności i naszą kulturę. Ponieważ coraz więcej naszego życia ma miejsce w Internecie, nasza prywatność i ochrona danych osobistych to kluczowe zagadnienie, którego nie można już ignorować.

Ja sam od dłuższego czasu równolegle do WhatsApp używam komunikatora Signal. Jest to niezwykle popularna i znacznie bezpieczniejsza alternatywa, w pełni respektująca prywatność moich danych i konwersacji. W sieci dostępny jest do wglądu pełen kod źródłowy aplikacji.

Signal wygląda i działa bardzo podobnie do WhatsApp i ma taką samą funkcjonalność. Signal nie gromadzi i nie przechowuje żadnych Twoich danych. Jest opracowany przez Fundację Signal, która jest organizacją non-profit, nie czerpiącą z Signala żadnych zysków i utrzymującą się z donacji. Celem fundacji jest “udostępnianie otwartych technologii ochrony prywatności, dla zapewnienia swobody wypowiedzi i umożliwienia bezpiecznej globalnej komunikacji”.

https://signal.org/blog/signal-foundation/

Jeśli choć trochę podzielasz moje troski, będę bardzo wdzięczny, jeśli przeniesiesz swoje rozmowy do komunikatora Signal. Signal jest bardzo łatwy w użyciu i bardzo podobny do WhatsApp. Ponadto ma fantastyczne aplikacje klienckie na komputery stacjonarne pracujące w systemach Windows, MacOS i Linux. Aby zarejestrować się i zacząć bezpiecznie komunikować się z całym światem, wystarczą dosłownie 2 minuty.

Aplikacja jest dostępna pod następującymi adresami:

Dziękuję!